Czas upływa bardzo szybko. Codzienna praca sprawia, że nie zawsze mamy czas na wcześniejsze planowanie ciekawych podróży. I fundusze czasami kończą się szybciej niż byśmy tego chcieli. I wtedy tak po prostu siadamy w piątkowy wieczór, podczas którego powstaje nowy, spontaniczny koncept w stylu „no to jutro jakaś jednodniówka, nie więcej niż 150 km w jedną stronę”. Mieszkamy w Małopolsce, więc w dość szybki sposób możemy dojechać na Słowację. Nieco ponad 100 km od nas położona jest malownicza, bardzo urokliwa miejscowość – Bardejów (Bardejov), w którym znajduje się uzdrowisko Bardejów-Zdrój (Bardejovske Kupele). Miasto to znajduje się w północno-wschodniej części Słowacji, w kraju preszowskim. Szybka decyzja z rana dotycząca poszczególnych punktów wycieczki. Najpierw postanowiliśmy zwiedzić część uzdrowiskową, gdzie można odpocząć od zgiełku codzienności. Można śmiało powiedzieć, że życie płynie tam inaczej niż gdzie indziej. Już w pierwszej chwili zaczynasz zastanawiać się gdzie podziały się te wszystkie samochody, przecież są tu ulice, ale jakieś puste, niemiejskie…
I zdajesz sobie sprawę z tego, że ten kurort jest wpisany na światową listę UNESCO i to właśnie z tego powodu to miejsce jest inne niż pozostałe. Jeśli chodzi o zwiedzanie, to zapamiętałam z dzieciństwa smak i aromat bardejowkskich wafelków (kupelne oblatky) – przepysznych wypiekanych na miejscu okrągłych wafli w różnych smakach. Nic się nie zmieniło, wciąż świeże, kruche, przepełnione smakiem, pomimo, że te tradycyjne składają się z dwóch warstw przełożonych delikatnie kremem. Obecnie tylko smaków przybyło, od tradycyjnych, po czekoladowy z chili. Aktualnie spotkać tu możecie również wielowarstwowe wafelki podzielone na trójkątne porcje (trojhranky). Największy wybór znajdziecie w budynku „Pizza Grande” (niemal na przeciwko małego Kościoła Ewangelickiego wyznania augsburskiego). Pamiętajcie jednak, że Bardejów – Zdrój żyje swoim życiem i sklep (podejrzewam, że nie tylko ten) jest krótko otwarty.
Bardejovske Kupele uwielbiam za to, że można tu spokojnie spacerować spoglądając na urokliwe hotele, wśród których duża część zatrzymała się w miejscu co najmniej od lat 90′.Co dziwne, to w ogóle nie przeszkadza, w jakimś stopniu nadaje klimat temu miejscu. Wizualnie uważam, że najlepszym obiektem w centrum uzdrowiska jest „Astoria”.
Tak na marginesie dodam, że uzdrowisko odwiedzane było w przeszłości przez znamienite osobowości, m.i.n cesarza Austro-Węgier Józefa II, moją ulubioną postać historyczną – cesarzową Elżbietę „Sissi”, której pomnik z łatwością można znaleźć spacerując przez park zdrojowy.
Co do reszty atrakcji w uzdrowisku, możecie tu oczywiście zażyć wszelkich kąpieli zdrowotnych, jest tu także odkryte kąpielisko, z którego można korzystać w sezonie. Jest także trochę pozostałości poprzedniej epoki, które prawdopodobnie gdzie indziej by nie pasowały, a tu stanowią część całego kompleksu.
Przechadzając się przez park zdrojowy, postanowiliśmy również zwiedzić tutejszy skansen,
w którym spokojnie można płacić złotówkami (ale polecamy mieć ze sobą parę euro, choćby na oblatki). Jeśli nie weźmiecie ze sobą euro, to nic nie szkodzi, w tutejszym hotelu bez problemu wymienicie złotówki na europejską walutę. Większość zabudowań skansenu pochodzi z XIX i XIX wieku. Jest to pierwsze muzeum architektury ludowej na Słowacji.
Oprócz domów mieszkalnych ze stodołami w skansenie zobaczycie dwa drewniane kościoły greko-katolickie, a także obiekty z wyposażeniem technicznym: warsztat kowalski – kuźnię, suszarnię owoców, warsztat do wyrobu sukna i in.
Wracając w stronę samochodu, znaleźliśmy cukiernię, która raczej nie wyglądała z zewnątrz zachęcająco, ale ponieważ naszła nas ochota na coś słodkiego, stwierdziliśmy, że warto dać jej szansę. Zamówiliśmy mrożoną kawę, która była średniej jakości, ale jak na Słowację – warta swojej ceny oraz strudel jabłkowy, który ogromnie nas zachwycił i to właśnie po niego warto tu zajrzeć. Wzięliśmy nawet dodatkowy kawałek, by zjeść go wracając w stronę Tarnowa. Szczerze odradzam kupowanie tu ciastek z kremem, bo są zbyt słodkie, mdłe – więc pominę wątek, że w ogóle je zamówiliśmy. Tak na marginesie, jak widać na zdjęciu, tu też kupicie „kupelne oblatky”.
Po jakimś półtoragodzinnym spacerze, wizycie w skansenie i cukierni oraz zakupieniu słynnych wafelków, pojechaliśmy do centrum Bardejowa. Muszę przyznać, że jest tu bardzo ładny ryneczek wybudowany na planie prostokąta, otoczony naprawdę urokliwymi kamieniczkami. W jego centralnej części znajduje się XVI-wieczny ratusz.
Mnie najbardziej zachwycają te pięknie odrestaurowane kamieniczki, wymalowane w różnych, ale nierażących kolorach, wszystkie niemal równe, tej samej wysokości, ze spiczastymi dachami. Jak dla mnie, to brak rozłożonych z każdej strony kolorowych parasoli reklamowych jest odpowiedzialny za klimat panujący na rynku. Możecie powiedzieć, że jest tu trochę nudno, ale na pewno nie jest brudno i pstrokato.
Na uwagę zasługuje przepiękny parafialny Kościół Św. Idziego, którego budowę rozpoczęto na przełomie XIV i XV wieku. Nie udało nam się wejść do środka jednak z opisów wynika, że wnętrze skrywa prawdziwe perełki dziedzictwa kulturowego. Kościół skrywa m.in. zespół 11 późnogotyckich ołtarzy skrzydłowych.
Równie ciekawy może okazać się spacer wzdłuż sukcesywnie odnawianych murów obronnych miasta, choć część z nich to tylko pozostałości ruin. Co najważniejsze, w niektórych miejscach można się po nich swobodnie przechadzać, a widok z góry jest całkiem miły dla oka.
Zdecydowanie nie polecamy zamawiania kawy na bardejowskim rynku. Jest słaba, po prostu czegoś jej brakuje.
W zamian jeśli lubicie wino, polecamy malutką winiarnię w centrum miasta „VINOTEKA”. Można tu zakupić dobre wino, nawet prosto z beczki, z tym, że polecamy wziąć ze sobą własne butelki. Adres sklepu to: Hviezdoslavova 108/2, (parę minut od Kościoła Św. Idziego). Jeśli macie za to ochotę na jarmarczny klimat Bardejowa, to polecamy wybrać ostatni weekend sierpnia, podczas którego miasto żyje winem i atrakcjami z licznych kramów. Do tej pory jeszcze nie byliśmy na jarmarku, ale na pewno powrócimy do Bardejowa, by podzielić się z Wami wrażeniami.
I tak oto dotarliśmy do końca naszej kolejnej spontanicznej, jednodniówki, która nie wymaga specjalnej organizacji i przede wszystkim do jej realizacji nie potrzeba dużych nakładów finansowych. Tym razem za cel obraliśmy miasto, zgodnie z moimi upodobaniami, ale obiecujemy, że nie zapomnimy o górskich klimatach. W 100% wierzymy, że każdy wspólny wyjazd po latach przywoła całą masę wspomnień, które zebrane w albumie fotograficznym rozweselą każdą chwilę.
Byłam w Bardejovie na rynku. Co prawda już jakiś czas temu. Trafiłam na święto i miasteczko było wymarłe. Ale budynki wydawały mi się naprawdę ciekawe pod względem architektury
PolubieniePolubione przez 1 osoba
My też byliśmy raz w zimie i zastaliśmy puste miasto. Jednak ciekawiej się prezentuje, gdy chociaż trochę ludzi kręci się po okolicy 🙂
PolubieniePolubienie
Uwielbiam Bardejov i okolice. Jest tam co robić. I klimat jest super. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak byłam dzieckiem jeździliśmy tam na baseny całą rodziną 🙂 Wspomnienia zostały i stąd dalsze zamiłowanie do tamtych rejonów 🙂
PolubieniePolubienie
Wybieram się w tym roku w okolice Gorlic, aby pokręcić nieco moim jednośladem. Nawet wstępnie zaplanowałem sobie jednodniową wyprawę do Bardejova. Zobaczymy czy uda mi się zwiedzić choć część opisanych miejsc. Poradnik bardzo przydatny. Muszę sobie gdzieś w kalendarzu zapisać aby powrócić do tego wpisu bliżej wakacji. Będzie łatwiej zaplanować wycieczkę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo nam miło 🙂 o to ciekawa wycieczka Ci się szykuje 🙂 Pozdrawiamy z Tarnowa 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawa propozycja jednodniowej wycieczki. Czasami brakuje pomysłów na taki jednodniowy wypad z Krakowa, a tu proszę! Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku skorzystam z tej podpowiedzi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdecydowanie polecamy 😊
PolubieniePolubienie