Tym razem chcemy zabrać Was na spacer po łódzkich ulicach przepełnionych zabytkowymi kamienicami, starymi fabrykami, modnymi butikami, a przede wszystkim charakterystyczną czerwoną cegłą. Łódź możecie kojarzyć także z licznych festiwali filmowych, teatralnych, muzycznych i kulturowych, jakie się tu odbywają. Nas dodatkowo przyciągnął festiwal dla twórców internetowych SeeBloggers, na który mieliśmy zaszczyt się dostać. Większość widzi w Łodzi pewien potencjał włókienniczy – jeśli moda i ubrania znanych lub mniej znanych projektantów, to właśnie tam. O tym jak my bardzo nie lubimy uganiać się za modą pisać nie będziemy, bo przecież nie o to tu chodzi.
Od razu zorientowaliśmy się, że miasto Łódź jest wielobarwne, kontrastowe, bo z jednej strony pełne starych ceglastych fabryk, a z drugiej nie brak tu zieleni i pięknych zabytkowych willi pałacowych.
Na sam początek za cel obraliśmy palmiarnię, która niestety przywitała nas zamkniętymi drzwiami. Cóż, nasz błąd, że w mieście z ogromnym potencjałem nie spodziewaliśmy się, że cokolwiek może być czynne do 11.00! No cóż, taki wyjątkowy jeden dzień w tygodniu. Po krótkim spacerze po Parku Źródliska, zdecydowaliśmy się wkroczyć w zgoła inny świat…



Z zielonej przestrzeni trafiliśmy wprost do pobliskiej dzielnicy, niemal w całości wybudowanej z cegły – Księży Młyn. Zespół fabryczno-mieszkalny wybudowany został pod koniec XIX w. przez Karola Scheiblera, najbogatszego łódzkiego przemysłowca. Stanowił samowystarczalną strukturę wzorowaną na angielskich osadach przemysłowych. Obok budynków fabrycznych m.in. ogromnej, przypominającej zamek przędzalni, miejsce znalazły tu magazyny, famuły (domy robotnicze), szkoła, remiza straży ogniowej, dwa szpitale, gazownia, klub fabryczny, konsumy (sklepy), rezydencje właścicieli, a także bocznica kolejowa.




Wszystko to zostało rozmieszczone wzdłuż prostych brukowanych uliczek i było spójne architektonicznie. Zaskakuje tu pewien kontrast pomiędzy bardzo zaniedbanymi famułami, obok których aż strach przechodzić, a odnowionym budynkiem Starej Przędzalni, w którym aktualnie znajdują się apartamenty mieszkaniowe. Pomimo, że famuły są zniszczone i dość specyficzni ludzie je zajmują, to trzeba przyznać, że Księży Młyn jest miejscem wyjątkowym.




Nieopodal Przędzalni znajduje się architektoniczna perełka – neorenesansowy Pałac Herbsta, w którym mieści się Muzeum Sztuki. Willa zbudowana została w 1876 r. dla córki Karola Scheiblera – Matyldy i jej męża Edwarda Herbsta, który po śmierci teścia został dyrektorem zakładów włókienniczych Scheiblerów. Walory estetyczne willi w dużej mierze podkreśla otaczający ją ogród nadający całemu założeniu charakter wiejskiej rezydencji.


Następnym punktem naszej wycieczki była ulica Piotrkowska, będąca najdłuższym polskim deptakiem. Stanowi ona wizytówkę Łodzi. Wzdłuż niej podziwiać można piękne, zabytkowe kamienice i pałace, które zostały zaadaptowane pod sklepy, restauracje, kawiarnie i inne. Piotrkowska za sprawą licznie organizowanych festiwali i jarmarków tętni życiem. Na Piotrkowskiej ciężko nie pozostać nieco dłużej. Kamienice są wręcz przepiękne, ciekawie zdobione m. in. płaskorzeźbami i kariatydami.



W jednym z podwórzy znajdziecie ciekawą kawiarnię o jakże łódzkiej nazwie – Przędza (o kawiarni poczytacie tutaj). . Warto przysiąść tu na dłużej, by rozkoszować się aromatycznym espresso, mlecznym latte albo jedną z alternatyw. Ciasto też powinno Wam tu posmakować. My wrócimy na pewno.






Spacer ul. Piotrkowską zaowocował nie tylko doznaniami wzrokowymi, ale także kulinarnymi. Natrafiliśmy na odremontowane podwórze mieszczące tzw. OFF Piotrkowska, będące jednym z nowych cudów Polski. W pofabrycznych wnętrzach znajdziecie kawiarnie i restauracje, a także sklepy. Wszystko w otoczeniu czerwonej cegły, na której widnieją tabliczki z prawdziwie polskimi nazwami lokali. Zjedliśmy tu naprawdę pysznego hamburgera, podanego z frytkami i bardzo dobrym sosem. Lokal nosi bardzo charakterystyczną nazwę Spółdzielnia (o restauracji poczytacie tutaj).




Znajduje się tu także Aleja Gwiazd nawiązująca do filmowego dziedzictwa Łodzi oraz Pomnik Łodzian – pas jezdni ułożony z blisko 17 tysięcy kostek brukowych z żeliwną płytką z imionami i nazwiskami fundatorów.




Następnie udaliśmy się do Manufaktury. Jest to jedno z największych w Polsce centrów handlowo – rozrywkowych jest zlokalizowane na terenie dawnej fabryki Izraela Poznańskiego. Trwająca cztery lata odnowa tego obiektu (dawnej tkalni, elektrowni, wykańczalni i budynku straży pożarnej) była pierwszym zakrojonym na tak wielką skalę przykładem rewitalizacji przestrzeni poprzemysłowej w Polsce.


Manufaktura mieści ponad 300 sklepów, restauracji, muzeów. Znajduje się tu także dyskoteka, kręgielnia, ścianka wspinaczkowa, kino i hotel. Jej sercem jest rynek z fontannami, przy którym odbywają się liczne koncerty i imprezy plenerowe. Latem można wypocząć tu na miejskiej plaży a zimą pojeździć na lodowisku.




Symbolem całego kompleksu jest monumentalna brama przy ul. Ogrodowej prowadząca na teren dawnej fabryki. Oprócz budynków przemysłowych w skład kompleksu wchodzi rezydencja rodziny Poznańskich (obecnie siedziba Muzeum Miasta Łodzi).

Drugi dzień poświęciliśmy SeeBloggers. Zaskoczeniem okazał się budynek Centrum Nauki i Techniki EC1, który jest naprawdę pokaźnych rozmiarów. To właśnie tutaj odbywał się Festiwal SeeBloggers. Działo się tu tak wiele, że nie będziemy Wam wszystkiego opisywać. Ogólnie było to niezmiernie inspirujące i ciekawe doświadczenie, które zostanie w naszej pamięci. Kto wie, może za rok uda nam się powrócić na festiwal…





Na kawę warto zajrzeć do Etno Cafe (o kawiarni poczytacie tutaj). Wypijecie tu bardzo dobrą kawę, zakupicie co nieco na wynos i zjecie smaczny deser. Ciekawy wystrój kawiarni i miła, kompetentna obsługa sprawia, że można się tu poczuć bardzo komfortowo.




Stamtąd przeszliśmy pod Pałac Poznańskich, w którym mieści się Muzeum Miasta Łodzi. Pałac wraz z ogrodem usytuowany jest w bliskim sąsiedztwie budynków fabrycznych i domów robotniczych. Wraz z nimi tworzy zespół fabryczno-rezydencjonalny. Początek tej monumentalnej budowli dał narożny, piętrowy, murowany dom mieszkalny o ściętym narożniku wraz z wolno stojącymi zabudowaniami – parterową farbiarnią, drewnianymi budynkami gospodarczymi, placem i ogrodem, które Izrael Poznański zakupił w 1877 r. Nieruchomość z czasem zmieniała się w kompleks pałacowo-ogrodowy, kilkakrotnie przekształcany w miarę zmieniającego się statusu społecznego rodziny Poznańskich. Budowa rezydencji, często porównywanej do paryskiego Luwru, służyła łódzkiej burżuazji przemysłowej do osiągnięcia prestiżu i utrwalenia swojej tożsamości. Jednak jak pech to pech – budynek częściowo jest zasłonięty rusztowaniami związanymi z renowacją budynku. Ciekawe są wnętrza pałacu, do których można oczywiście zajrzeć. Na wizytę w Pałacu Poznańskich przeznaczcie trochę więcej czasu.







Jeśli lubicie włoskie jedzenie, to koniecznie zajrzyjcie do Otwartych Drzwi (o restauracji poczytacie tutaj). Wieczorem ciężko zdobyć tam stolik, ale jeśli już Wam się to uda, to nie będziecie żałować. Szukajcie ich na Piotrkowskiej. Jeśli lubicie zaglądać w ciekawe podwórza, to nawet nie musimy podawać adresu – podwórko w mnóstwem kolorowych parasoli i znaczną ilością zieleni wskaże Wam drogę. Tym co wolą jeść niż szukać, podajemy adres – Piotrkowska 120.





Łódź jest bardziej kontrastowa niż mogliśmy przypuszczać, jednocześnie jest na tyle zaskakująca, że bardzo chętnie tu wrócimy. Ceglaste budynki zachwyciły nas ogromnie. W połączeniu z nowoczesnym stylem wyglądają obłędnie.