Poranne „czary-mary”, czyli o tym jak Beskid Sądecki budzi się do życia.

Znów powracamy z gór przepięknego Beskidu Sądeckiego. Tym razem wprost z Hali Łabowskiej. Mój towarzysz już dawno zaraził mnie swoją pasją i miłością do piękna gór. Nie jestem i pewnie nigdy nie zostanę ekspertem od górskich wojaży, ale w takich wycieczkach chyba nawet nie o to chodzi, a o to, by umieć doceniać i cieszyć się pięknem, którym obdarzyła nas natura. Kiedyś nie rozumiałam tego, że idąc w góry można się czuć, jakby wracało się do domu. Teraz wiem, że dom jest wszędzie tam, gdzie przynależy nasze serce i w przypadku tego ukochanego Beskidu tak właśnie jest.

Naszą nocną wycieczkę rozpoczęliśmy od miejscowości Łabowiec. Zostawiliśmy samochód, włączyliśmy latarki i zaczęliśmy wędrówkę niebieskim szlakiem ku Hali Łabowskiej. Noc była chłodna, ale nie bardzo mroźna, a niebo nad nami mocno rozgwieżdżone, jak gdyby chciało nam naturalnie wskazać właściwą drogę. Podążając niebieskim szlakiem szliśmy ścieżką pomiędzy gęstym beskidzkim lasem, co jakiś czas spoglądając na nocne sklepienie pokryte jasnymi, błyszczącymi punktami. Dookoła panowała niewyobrażalnie przyjemna cisza, przerywana co jakiś czas skrzypieniem śnieżnej pokrywy, która niczym ogromny dywan wyścielała otaczającą przestrzeń.

Przez większość trasy droga jest bardzo przyjemna, łagodnie nachylona ku górze. Suma przewyższaj wynosi 576 m, na ponad 8 km trasie. Trasa, którą wybraliśmy jest drogą dojazdową otwartą jedynie dla gospodarzy schroniska, dzięki czemu śnieg był ubity, a my nie tonęliśmy w śnieżnych zaspach. Pod koniec drogi około 1 km od schroniska mijając szczyt Kobylarka, pokonujemy najbardziej strome podejscie przechodząc przez Rezerwat Łabowiec.  Jest to leśny rezerwat przyrody, któy znajduję się w Paśmie Jaworzyny. Teren pokrywa starodrzew jodłowo – bukowy, różnowiekowy, o przewadze drzew w wieku 140 lat. Las należy do zespołu buczyny karpackiej. Występują tu buki i jodły obumarłe wskutek osiągnięcia fizjologicznej granicy wieku. Rośliny podlegające częściowej ochronie to: kopytnik pospolity, marzanka wonna, paprotka pospolita. Celem ochrony rezerwatu jest zachowanie ze względów przyrodniczych, krajobrazowych i naukowych dolnoreglowych lasów bukowych i bukowo-jodłowych, będącego pozostałością Puszczy Karpackiej.

Z Hali Łabowskiej nie zobaczycie wschodu słońca, ale mimo to warto zajrzeć z rana, gdy świat budzi się do życia, a całe niebo nabiera pięknych pastelowych barw. Dla mnie będzie to zawsze widok tak bardzo różny i tak bardzo piękny w porównaniu z widokiem ospałego, leniwie budzącego się do życia miasta, w którym zgiełk uliczny miesza się z okolicznym zapyleniem.

1-img_9367_1

1-img_9389

1-img_9416_1

1-img_9392

Schronisko czynne jest całą dobę, dzięki czemu przychodząc z samego rana, mogliśmy wejść i odrobinę ogrzać się przy kaloryferze.

1-img_9418_1

Po obejrzeniu tych cudownym zmian zachodzących w naturalnym porządku dnia i nocy, weszliśmy do schroniska, by się ogrzać i zjeść posiłek.

1-img_9443

Ilość osób nocujących w schronisku świadczy o tym, że jest to przyjazne turystom miejsce. Podczas śniadania praktyczne wszystkie stoliki były zajęte, a aromat porannej jajecznicy przyjemnie wypełniał jadalnię. Ceny całkiem przyzwoite, a obsługa wyjątkowo miła. Bardzo dobrze wspominam tą wizytę i polecam każdemu, kto jeszcze nie był na Hali Łabowskiej. W jadalni są ogromne okna, przez które rozpościera się widok na okoliczne góry, więc nawet zimą, będąc zmarzluchem można podziwiać stąd piękno naszych Beskidów. Jakże wspaniale smakowała gorąca herbata z takim widokiem!

1-img_9466

1-img_9458_1

Po jakimś czasie postanowiliśmy wrócić, by udać się do Miasteczka Galicyjskiego w Nowym Sączu. Droga jaką przeszliśmy zmieniła swoje oblicze, w stosunku do tego, jak ją próbowałam zapamiętać nocą.

1-img_9587

Wyraźne stawało się każde drzewo, każda zaspa śnieżna, czy fragment potoku, gdzieniegdzie zamarzniętego, a gdzieniegdzie tętniącego swym życiem pod lekką pokrywą lodu.

1-img_9570

Las zdawał się być głośniejszy, ptaki wyraźnie zaznaczały swoją obecność.

Słońce w magiczny sposób odbijało się w białym puchu, a jego promienie co jakiś czas wyłaniały się zza koron drzew. Świat zdążył nabrać swej wielobarwności.

Drzewa niekiedy wciąż zielone, czasem ubrane w białą pierzynkę nadawały majestatycznego wyglądu całej przestrzeni.

1-img_9563

Czas znów pożegnać góry. Jednak nie na długo… W miejsca, które się kocha trzeba co jakiś czas wracać.

1-img_9595

1-img_9584

Jeśli macie ochotę na odrobinę słodkości, proponujemy Wam „Cukiernię Sądecką” lub „Sądeckie Mecyje” – w obu tych miejscach znajdziecie pyszności, które można przywieźć ze sobą do domu.

Dodaj komentarz