W Pieniny powracamy co jakiś czas, zwiedzając kolejne miejsca. Prawdziwa miłość do pienińskich wojaży rozpoczęła się z pierwszym promieniem słońca widzianym z Sokolicy ponad dwa lata temu. Od tamtej pory sporo się zmieniło w moim myśleniu o górach, zwiedzaniu i zmęczeniu. Wysoki Wierch (898 m n.p.m.) znajduje się w grzbiecie Małych Pienin i jest charakterystycznym, wyniosłym, bezleśnym kopulastym wzniesieniem, z którego rozpościera się niesamowita panorama zarówno na Pieniny, jak i Tatry i Beskidy.
W pierwotnym założeniu mieliśmy jechać na typowe plażowanie – zabieramy ze sobą leżaki, kosz piknikowy i rozpoczynamy urlopowanie. Późnym wieczorem nastąpiła całkowita zmiana planów, a leżaki, jak i stroje kąpielowe odeszły w niepamięć. Bo jak to tak siedzieć na tyłku i nigdzie nie iść! Woda w zasadzie jeszcze zimna, więc jak można jechać i nic nie zwiedzić – to przecież zupełnie nie w naszym stylu. Po jednym szybkim spojrzeniu na mapę mieliśmy pewność, że jedziemy w Pieniny – góry, które są przez nas sukcesywnie odkrywane, i które czarują swoim klimatem. Niezaprzeczalnie to właśnie w Pieninach widziałam najpiękniejsze wschody słońca i to dla tych widoków mogłabym znów wcale nie spać, czekając na ten magiczny moment, gdy świat beztrosko budzi się do życia.
Trasę rozpoczęliśmy w Jaworkach na parkingu przy wąwozie Homole. Słońce grzało aż nieprzyzwoicie. Wiedzieliśmy, że to będzie wyjątkowo ciepły dzień.
Początkowo podążaliśmy niebieskim szlakiem rowerowym, który jednocześnie jest drogą techniczną do schroniska.
Łapaliśmy oddech chłodząc się pod drzewami…
Z oddali powoli wychylał się budynek Schroniska pod Durbaszką (Górski Ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy „Pod Durbaszką”).
Po krótkim odpoczynku w schronisku, wyruszyliśmy dalej czarnym szlakiem pieszym, w stronę Wysokiego Wierchu.
Po ok. 15 min marszu doszliśmy do niebieskiego szlaku pieszego, którym szliśmy aż po Wysoki Wierch.
Wspaniałe widoki towarzyszyły nam przez całą drogę. Znowu nieograniczona w żaden sposób cisza i spokój. Absolutna regeneracja organizmu, wyciszenie się i upajanie widokami. Wszech otaczające odcienie wiosennej zieleni wprawiły nas w zachwyt nad cudownością natury.
Na szczycie Wysokiego Wierchu zorganizowaliśmy sobie piknik. Usiedliśmy na naszym kocu i podziwialiśmy panoramę obejmującą m.in. Beskid Sądecki, centralną część Małych Pienin, grupę Wiaternego Wierchu i Magurę Spiską na Słowacji, Pieniny Właściwe, wschodnią część Gorców i Tatry.
Nadszedł czas powrotu. Spakowaliśmy nasze rzeczy i wyruszaliśmy w dół, w stronę parkingu. My wybraliśmy tą samą drogę powrotną, natomiast warto wybrać żółty szlak, prowadzący do Szlachtowej.
Góry mają w sobie magię, która sprawia, że czas w nich spędzony płynie zupełnie innym niecodziennym tempem. Powracamy szczęśliwi, nasyceni pięknem i doskonałością natury. Do zobaczenia na szlaku 😉
Pieniny są przepiękne, narobiliście mi ochoty na wyjazd, na Wysokim Wierchu jeszcze nie byłam, więc muszę nadrobić. Świetne zdjęcia, od razu widać, że cieszy was to co robicie. Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo nas cieszy wspólne odkrywanie słodkiego świata. Cieszymy się również że możemy być inspiracją 😀
PolubieniePolubienie
Pogoda się udała, więc i widoki przepiękne 🙂 Zdjęcia zachęcają do odwiedzenia tych terenów 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pogranicze Pienin z Beskidem Sądeckim jest piękne o każdej porze dnia i roku 🙂
PolubieniePolubienie
super wyprawa, też lubię takie 🙂 a do tego piękne zdjęcia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spontaniczne wyjazdy uwielbiamy najbardziej, bo nie nastawiasz się na nic dzięki czemu cieszy Cię wszystko :D.
PolubieniePolubienie
Dzięki za tą przepiękną wycieczkę:D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prosimy bardzo 😀 Staraliśmy się jak najprawdziwiej opisać tak cudowne miejsce 😉
PolubieniePolubienie