Szentendre – kolorowe węgierskie miasteczko marcepanu, muzeów i artystów

Powiadają, że każdy kraj ma swoją mekkę artystów. My mamy „miasto aniołów” – Lanckoronę, czy Kazimierz Dolny. Węgrzy mają z kolei Szentendre. To niewielkie miasteczko położone 20 km na północ od Budapesztu. Co czyni je wyjątkowym? Kolorowe kamieniczki z czerwonymi dachówkami, niezliczona ilość kawiarenek, muzeów i restauracji, wąskie brukowane uliczki, czy sklepiki z pamiątkami. Szentendre ma swój niespieszny klimat, tak charakterystyczny dla tego typu miejsc.

Pierwsze wzmianki o Szentendre pochodzą z 1009 r., jednak szacuje się, że tereny te zamieszkiwane były znacznie wcześniej. Madziarzy osiedlili się na tym terenie w IX w. Swoją nazwę zawdzięcza kościołowi św. Andrzeja.

Średniowiecze to okres, w którym do Szentendre zaczęli licznie przybywać Serbowie uciekający ze swego kraju podbijanego przez Turków. Jeszcze w XVIII w. Szentendre było miastem wielokulturowym, w którym obok Serbów, Chorwatów mieszkali także Niemcy, Grecy czy Słowacy. To właśnie ta wielokulturowość pozostawiła zabytkową zabudowę – barokowe budynki z elementami charakterystycznymi dla południowej Europy i prawosławne świątynie.

W drugiej połowie XIX i w XX w. miasto zostało „opanowane” przez artystów, pracujących tutaj i wystawiających swoje prace w miejscowych galeriach.

Po raz pierwszy Szentendre wydawało nam się smutne, rozchlapane, spowite mgłą i chłodem. Nie mały wpływ na nasz odbiór miała pora roku. 8 grudnia, to nie najlepszy czas na zwiedzanie artystycznych enklaw. Jednak już wtedy coś sprawiło, że chcieliśmy tu wrócić. Z racji tego, że w Budapeszcie bywamy cyklicznie, to i do Szentendre powróciliśmy, tym razem wakacyjną porą.

W wakacje miasteczko przeżywa pewnego rodzaju oblężenie turystyczne – już raz coś podobnego widzieliśmy w Kazimierzu Dolnym. Szczęście w tym, że zabytkowa część miasta jest strefą wolną od samochodów (czego o Kazimierzu Dolnym powiedzieć się nie da).

PSX_20200619_202446

PSX_20200619_202409

Opiewające nad Szentendre mity głoszą, że to jedno z najbardziej romantycznych miast w Europie. W naszej opinii, to kwestia dyskusyjna, ale jesteśmy przekonani, że wieczorne spacery po Szentendre dostarczają innych wrażeń, niż te w pełnym słońcu. Nie zrozumcie nas źle – nam się Szentendre podoba za całokształt, ale np. greckie Nafplio podoba nam się bardziej.

Głównym punktem miasteczka jest trójkątny, otoczony kamieniczkami rynek Fo tér . W jego centralnej części w 1763 r. umieszczono krzyż morowy (kolumna morowa). Stanowił on podziękowanie za uratowanie miasta od epidemii dżumy. Stąd możemy udać się w każdą stronę Szentendre. O wizytówkach miasta nie wspominamy. Jeśli lubicie takie klimatyczne, lecz zatłoczone miasteczka, to sami znajdziecie swój sposób na jego zwiedzanie.

Gdziekolwiek nie skręcicie, tam na pewno będzie wyczuwalny klimat miasteczka. Znajdziecie tu przeróżne muzea. Fani przedmiotów ceramicznych i sztuki ludowej powinni udać się do Muzeum Ceramiki Margit Kovács. Jeśli bliskie jest Wam malarstwo, to prawdopodobnie spodoba Wam się w Muzeum Lajosa Vajdy. Zainteresowani tematyką sakralną mogą odwiedzić Muzeum Serbskiego Prawosławia z największą kolekcją przedmiotów sakralnych na Węgrzech. Słodkich łakomczuchów zachęcamy do odwiedzin Muzeum Marcepanu. Gwarantujemy, że muzealna oferta Szentendre nie kończy się na wymienionych przez nas miejscach. 

Snując się po wąskich uliczkach Szentendre, traficie to licznych galerii, kawiarenek czy restauracji. Napotkacie małe muzea i wszędobylskie sklepy z pamiątkami – takie w ciekawym klimacie, kolorowe, a czasem po prostu kiczowate. 

psx_20200624_055154

PSX_20200619_195518

PSX_20200619_201705

PSX_20200619_202050

Dla nas jedną z ciekawszych i słodszych atrakcji miasteczka jest Muzeum Marcepanu i przylegająca do niego cukiernia (Szamos Marcipán Múzeum Cukrászda Szentendre, Dumtsa Jenő utca 12-14). Znajdziecie tu istne cuda z marcepanu. Muzeum Marcepanu znajdziecie też m.in. w Egerze. Sklep oferuje wyborne marcepanowe produkty. Wejście do muzeum jest płatne.

Co do samej cukierni, to musicie się liczyć z tym, że zamawiając słodkości na miejscu, doliczona zostanie opłata za obsługę. Trochę szokujący był fakt, że w witrynie podane były ceny na wynos i na miejscu, a na rachunku pojawiła się jeszcze dodatkowa opłata. Czy była aż tak bolesna dla portfela? Raczej nie, ale warto o niej pamiętać. Co do samej kawy i tortowych specjałów, to były obłędnie pyszne. Smakują równie dobrze, jak wyglądają. Po prostu pycha!

Żałujemy, że nie mogliśmy zostać tu do wieczora – może wtedy uznalibyśmy, że Szentendre jest rzeczywiście bardzo romantyczne, niestety, czekała nas droga powrotna do Tarnowa. Będąc samochodem w Budapeszcie, na pewno jeszcze tu zaglądniemy. Niezmotoryzowani nocujący w Budapeszcie mogą skorzystać z kolejki podmiejskiej HÉV, kursującej z centrum węgierskiej stolicy. Dodatkowo do Szentendre można dostać się drogą wodną – żegluga rzeczna na pewno nie jednej osobie przypadnie do gustu. 

My jako zmotoryzowani (w końcu Szentendre było ostatnim miejscem naszego wakacyjnego eurotripu do Grecji), zaparkowaliśmy na darmowym parkingu na rogu ulic Dunakanyar krt. i Duna korzo, na przeciwko dworca kolejowego. Stamtąd do centralnej części starówki mieliśmy około 1 km.

8 Comments

  1. Bardzo spodobało mi się to miasteczko. Moze miałam więcej szczęścia bo odwiedzilam je w kwietniu a wtedy tłumów nie było. Nigdzie się nie spieszyliśmy bo przyjechaliśmy kolejką z Busapesztu, w którym spędzaliśmy kilka dni. Chętnie bym tam wróciła i sprawdziła jak wygląda wieczorem. Warte zapamiętania, ale fakt podobnych miasteczek w Europie się trochę znajdzie.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Już jak zobaczyłam w tytule „miasteczko marcepanu, muzeów i artystów” to wiedziałam, że mi się spodoba. 😀 I nie myliłam się ani trochę. 🙂 Niesamowicie urocze miejsce i całkiem serio zamarzyłam, żeby się tam wybrać! Uwielbiam takie klimatyczne miasteczka, a i do Muzeum Marcepanu na pewno powędrowałabym na starcie wycieczki. 😀

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz