Tak naprawdę do Kielc jakoś nam się specjalnie nie spieszyło. Na naszej mapie polskich miast w zasadzie Kielc nie było. Gdyby nie fakt, że w Kielcach odbywał się VI Festiwal Smaku, pewnie byśmy się tam nie znaleźli. Czy warto było jechać 115 km po to żeby zjeść deser, wypić kawę, a dzień zakończyć obiadem i drinkiem? Zdecydowanie potwierdzamy – warto było, bo wbrew niektórym opiniom w Kielcach jest co robić. A jadąc do nich można przy okazji zwiedzić bardzo ciekawy obiekt – ruiny Zamku Królewskiego w Chęcinach.
W stronę Kielc wyruszyliśmy po 11.00. Zamek w Chęcinach powstał na przełomie XIII/ XIV w. Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z 1306 r. Zamek-warownia pełnił ważne funkcje polityczne, był także skarbcem Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Zamek był rezydencją m.in. królowej Bony. W 1607 r. zamek uległ zniszczeniom związanym z rokoszem Zebrzydowskiego (bunt szlachty przeciwko Zygmuntowi III Wazie trwający w latach 1606–1607). Kolejnych zniszczeń dokonały wojska Rakoczego oraz wojska szwedzkie.


Liczne legendy głoszą, że na zamku znajdują się skarby pozostawione przez królową Bonę. Inne opowiadają o rycerzu na czarnym koniu, który pojawia się na okolicznych wzgórzach wieczorową porą. W latach 60-tych XX w. na zamku kręcono film „Pan Wołodyjowski”. W latach 2013-2015 chęciński zamek poddano rewitalizacji, dzięki której można zwiedzać baszty, z których rozpościera się piękny widok na okoliczne wsie i Góry Świętokrzyskie. Na zwiedzających czekają liczne atrakcje – można zwiedzić loch, zobaczyć niektóre narzędzia tortur, broń i zbroje rycerskie.


Dobrze zachowane ruiny zamku przyciągają turystów. My byliśmy zachwyceni i polecamy każdemu, by poczuł choć na chwilę klimat dawnych czasów.
Następnie wybraliśmy się do Pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku. Pałacyk wybudowano w malowniczym miejscu w latach 1900-1902. Majątek został ufundowany przez społeczeństwo polskie w 1900 r. z okazji jubileuszu 25-lecia pracy literackiej Sienkiewicza. Od 1958 r. pełni funkcję muzeum, w którym odtworzono mieszkanie Sienkiewicza – gabinet, salon, jadalnię, palarnię oraz sypialnię. Znajdziemy tu m.in. portrety rodzinne, kolekcję broni bliskowschodniej i afrykańskiej oraz trofea myśliwskie.


Pałacyk jest przepiękny, zaprojektował go warszawski architekt Hugo Kutera. Eklektyczny kształt w połączeniu z górującą okrągłą wieżą i figurą husarza nad wejściem początkowo budził wiele kontrowersji.
Spod pałacyku pojechaliśmy do Kielc. Na dobry początek zaparkowaliśmy pod Rezerwatem „Kadzielnia”. Kadzielnia jest rezerwatem ścisłym przyrody nieożywionej, utworzonym w 1962 r. i usytuowanym w samym centrum Kielc. Ochronie podlega najwyższa część skalnego cypla, tzw. Skałka Geologów, wznosząca się pośrodku nieczynnego kamieniołomu. Zimą, na północno-wschodniej ścianie Skałki Geologów tworzy się przepięknie wyglądający lodospad. Wygląda to wręcz zjawiskowo. Kadzielnia wyposażona jest w letni amfiteatr, ścieżki spacerowe, na skalnych wzniesieniach umiejscowiono m.in. dwie skalne płyty imitujące dekalog – dziesięć przykazań przekazanych Mojżeszowi przez Boga na Górze Synaj.
Lekko zmarznięci postanowiliśmy rozpocząć smakowanie Kielc w ramach Festiwalu Smaku. Festiwal Smaku w Kielcach odbywa się już po raz VI, ale sądząc po zainteresowaniu imprezą, nie po raz ostatni. W ramach Festiwalu wiele restauracji oraz kawiarni decyduje się na wystawianie swoich popisowych potraw i deserów, które serwują w bardzo przystępnych, promocyjnych cenach. Za obiad z przystawką płaci się 20 zł, za deser z napojem 10 zł, a za wino lub drinka 13 zł. Musicie przyznać, że te ceny są naprawdę kuszące.
Po przeglądnięciu menu dostępnym na stronie Festiwalu Smaku, wybraliśmy te miejsca, które nam najbardziej przypadły do gustu. W pierwszej kolejności wybraliśmy restaurację Azzurro, zlokalizowaną na ul. Sienkiewicza 60A. Jest to restauracja serwująca włoską kuchnią. Nieduży lokal oferuje także desery. My skusiliśmy się na festiwalowe Semifredo z malinami i limoncello z kawą cappuccino. Deser może nie należał do największych, ale z całą pewnością był smaczny i przede wszystkim bardzo lekki. Konsystencją przypominał delikatne kremowe lody z lekko wyczuwalną nutą limoncello i smacznym, lekko kwaśnym sosem malinowym.

Rozgrzani kawą rozpoczęliśmy zwiedzanie centrum miasta. Podążaliśmy głównym deptakiem w Kielcach – ul. Sienkiewicza, przy którym znaleźć można wiele ciekawych kamienic, pośród których nie brak niestety szkaradnych budynków rodem z PRL-u.
Podeszliśmy pod pomnik dzika będący symbolem Kielc. Rzeźba nawiązuje do legendy o powstaniu miasta. Zdobi Plac Artystów od 2006 r.

Spod rzeźby udaliśmy się w stronę Pałacu Biskupów Krakowskich. Wzniesiony został w latach 1637-1644 z inicjatywy biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika. Należy do najcenniejszych i najpiękniejszych przykładów polskich rezydencji z epoki panowania Wazów. Budynek jest dwukondygnacyjny, nakryty czterospadowym dachem i ujęty czterema sześciobocznymi wieżami. Skrzydła boczne dobudowane zostały dopiero w I połowie XVIII w. Pomimo przekształceń dokonanych XIX w. pałac do dziś zachował swą pierwotną bryłę, dekoracje elewacji i oryginalny wystrój większości wnętrz.

Obok znajduje się zachwycająca Bazylika katedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest to barokowa świątynia z zachowanymi pozostałościami stylu ormiańskiego.
Następnie przenieśliśmy się na ul. Słowackiego, na której nie brakuje pięknych willi. Potężna neorenesansowa willa na rogu ul. Prostej i Słowackiego została wybudowana przez Władysława Hueta, nauczyciela języka francuskiego w dawnej Szkole Handlowej. Władysław Huet urodził się 7.12. 1868 r. Jego przodkowie – protestanci, aby uniknąć prześladowań religijnych, uciekli z Francji końcem XVIII w. do Polski, gdzie panowała wolność wyznaniowa. Willa swą stylistyką nawiązywała do budowli francuskich, stąd też określenie Pałac Hueta. Huet w 1912 r. założył Drużynę Skautową, która w 1916 r. przerodziła się w Pierwszą Kielecką Drużynę Harcerską imienia Dionizego Czachowskiego. Drużyną opiekował się aż do śmierci. Po śmierci Hueta i jego żony, willa popadała w ruinę. Obecny właściciel całkowicie odnowił obiekt pod okiem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Odtworzono m.in. liczne detale architektoniczne elewacji i wnętrza. Od 2013 r. w budynku działa hotel.

Tuż obok znajduje się inny ciekawy budynek pochodzący z 1900 r., w którym mieści się Dom Kultury „Zameczek”.
Na tej samej ulicy znajduje się także willa Szpakowskiego (architekta gubernialnego) z 1906 r. Stanowi przykład secesyjnej willi miejskiej z początku XX w., zachowanej prawie w oryginalnym kształcie z towarzyszącą zabudową posesji oraz z autentycznym wystrojem elewacji i wnętrz.
Powoli zaczęło się ściemniać. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Plac Wolności, spod którego udaliśmy się na kielecki rynek. W międzyczasie zauważyliśmy niewielką cukiernię o nazwie AleBabeczka z przecudną witrynką przepełnioną słodkościami.Przypomnieliśmy sobie, że ona także uczestniczy w Festiwalu Smaku. Musieliśmy wejść i ulec pokusie smaku. Zamówiliśmy festiwalową tarte cytrynową z kremem na bazie białego wina i opalaną bezą. Była przepyszna, z aromatycznym kremem, który równoważył słodycz bezy.

Wszystko w jednym z najmilszych dla oka lokalu , w jakim dane nam było usiąść. Wygodne fotele, ciepły kominek, wszechobecne łakocie powodowały, ze czułam się jak w innym, zaczarowanym świecie, niczym „Ewa w krainie słodkości”. Bardzo miła obsługa była tzw. wisienką na torcie. Jakże chętnie tu wrócimy. Mamy już zapewnienie, że nie zabraknie wtedy kolorowych makaroników.


Z reklamówkami pełnymi słodkich dobrodziejstw zamówionych na wynos podążyliśmy na rynek.
Nie przypomina on znanych nam dobrze rynków z ratuszem w centralnej części, ale ma swój klimat. Znajdująca się tutaj malownicza zabudowa pochodzi głównie z XIX i XX w. Całą zachodnią pierzeję Rynku stanowi ratusz – Urząd Miasta Kielce. Jest to budynek o trzech kondygnacjach i czterospadowym dachu, posiadający arkadowe podcienie skrywające wejście do środka. Tuż obok ratusza, na rogu z ulicą Małą w południowej pierzei stoi kamienica z 1767 r. Jest to jednopiętrowy budynek z podpiwniczeniem oraz podcieniami mieszczący obecnie kawiarnię. Na fasadzie budynku umieszczony jest orzeł będący herbem Sołtyków.

Ostatnim miejscem, które mieliśmy zamiar poznać w ramach Festiwalu Smaku był Czerwony Fortepian. Tutaj zatrzymaliśmy się na obiad i jak się okazało na drinka. Na początku otrzymaliśmy przystawkę – Rollsy z grillowanej cukinii z kremem na bazie serka philadelphia i bazyliowym Pesto. Jakie to było obłędne w smaku. Wyśmienite, lekkie, delikatne i jednocześnie zaskakujące. Danie główne również w 100% spełniło nasze oczekiwania. Polędwiczki wieprzowe grillowane w Rollsach z wędzonym boczkiem w towarzystwie karmelizowanych mandarynek, krokietów ziemniaczanych i włoskiej sałatki z rukoli w parmezanie smakowało wybornie. Nasze kubki smakowe dziś również z przyjemnością przyjęłyby takie smakowitości. Całość dopełnił drink o nazwie dolphin show. Wyglądał bardzo ciekawie, smakował dobrze. Do Czerwonego Fortepianu z przyjemnością wrócimy na kolejne ciekawe dania w menu.


Na zewnątrz było już całkiem ciemno. Idąc na parking postanowiliśmy podejść pod pałacyk Tomasza Zielińskiego, który wybudowano w latach 1846–58 z wykorzystaniem murów biskupich budynków gospodarczych. W połowie XIX w. stanowił własność naczelnika powiatu kieleckiego Tomasza Zielińskiego, który w latach 1851–57 dobudował neogotycką wieżę, oranżerię i basztę. Dziedziniec wewnętrzny stanowił romantyczny park ogrodzony murem z wieżą Plotkarą. W rezydencji zgromadził bogatą kolekcję malarstwa (ponad 400 płócien, m.in. Canaletta, Cranacha, Rubensa, Michałowskiego), medalierstwa, broni oraz bogaty księgozbiór. Po jego śmierci zbiory uległy rozproszeniu.

Kielce nie są głównym kierunkiem wypraw turystów. Nie są też topowym tematem blogerskim. Ale uwierzcie nam – potrafią zaskoczyć. W lecie udało by nam się zwiedzić jeszcze wiele ciekawych miejsc. A jak już znudzą Wam się Kielce, to w ich niedalekiej okolicy na pewno znajdziecie coś dla siebie. My polecamy m.in. oddalony o ok. 60 km Zamek Krzyżtopór w Ujeździe.
Ja polecam cukiernię Szarlotka, która znajduje się tuż obok Katedry Najświętszej Maryi Panny-trzeba zejść w dół, kierując się w stronę Ulicy Sienkiewicza.
A co do miejsc poza Kielcami, to proponuję Święty Krzyż, zwany Łysą Górą, oraz Tokarnię-skansen muzeum wsi kieleckiej. Również pałacyk w Częstocicach-w Ostrowcu Świętokrzyskim oraz Bałtów i słynne dinozaury.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy za porady :D. Na pewno skorzystamy i odwiedzimy podane przez Ciebie miejsca przy następnej wizycie. Słodko pozdrawiamy 😉
PolubieniePolubienie