Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku – historia, kultura i codzienność zamierzchłych czasów

Pewnie część z Was już wie, że lubimy zwiedzać skanseny. Skanseny, to takie żywe muzea, w których na własne oczy możemy zobaczyć kawał historii. Te miejsca zdają się mieć duszę i w jakiś magiczny sposób przekazują nam wiedzę o przeszłości. Można rzec, że Podkarpackie skansenami stoi. Nie tak dawno temu zwiedzaliśmy historyczny skansen „Karpacka Troja”, a tu kolejny za nami. Tym razem wybraliśmy się do Sanoka, by zwiedzić Muzeum Budownictwa Ludowego i poznać historię ludów zamieszkujących m.in. teren Bieszczad i Beskidu Niskiego.

Park Etnograficzny (skansen) w Sanoku posiada dość długą historię… Pierwsze obiekty udostępniono w 1966 r. Na początku lat 80-tych powstał projekt budowy tzw. „małego miasteczka”, czyli pokazania przykładów budownictwa małomiasteczkowego z przełomu XIX i XX w. Postanowiono zrekonstruować galicyjski rynek ze wszystkimi jego funkcjami. W tym celu odtworzono wygląd domów mieszkalnych, warsztatów rzemieślniczych, obiektów handlowych poprzez wyposażenie ich w sprzęty z epoki, przystosowanie części do celów turystycznych dzięki aranżacji starej poczty, zakładu fryzjerskiego, apteki, sklepu, zakładu szewskiego i innych. Początkowy przewidywano, że w skansenie znajdzie się 85 budynków wraz z obiektami towarzyszącymi w postaci studni, młynów, krzyży, kapliczek i innych.  Aktualnie, po pożarze z 1994 r. znajduje się tu 150 obiektów wraz z ekspozycjami i coś nam się wydaje, że na tym nie koniec, a historia będzie tu dopisywana na bieżąco.

Bilet wstępu dla osoby dorosłej kosztuje 17,00 zł, ulgowy 12,00 zł. Dodatkowo można wykupić usługę przewodnika w cenie 60,00 zł za grupę. My uzbieraliśmy 10 osób, tak więc do biletu trzeba było doliczyć zaledwie 6,00 zł za osobę. Na wstępie polecamy Wam zwiedzanie skansenu z przewodnikiem, ponieważ nie tylko dowiecie się różnych ciekawostek, ale przede wszystkim zobaczycie wnętrza chatek, które dla zwiedzaczy indywidualnych są zamknięte. Na zwiedzanie zarezerwujcie kilka godzin.

Zwiedzanie rozpoczyna się na Galicyjskim Rynku. To taki klasyczny przykład południowo-wschodniego miasteczka z początku XX w., pełnego drewnianej zabudowy. To jest główny powód, dla którego uwielbiamy skanseny!

Jak cudownie rozejrzeć się po rynku, oczami wyobraźni zobaczyć mieszkańców, którzy żwawo wykonywali codzienne czynności. Wspaniale wejść do apteki pełnej przygotowywanych medykamentów, których waga precyzyjnie odmierzana była na specjalnej wadze. Miło było wejść zegarmistrza i pomyśleć o tych wszystkich ludziach, którzy kupowali, bądź naprawiali zegarki. Z podziwem i dumą patrzyliśmy na urządzenia, którymi niegdyś dysponowali strażacy.

Istotny jest też fakt, że takich miasteczek na próżno jest szukać. Po wojnach światowych i eksterminacji ludności żydowskiej oraz rusińskiej (ukraińskiej) nic już nie będzie wyglądać jak dawniej. A może to głównie przez zdobycze nauki i niesamowity postęp technologiczny?

Znajdziecie tu repliki domów z różnych zakątków Polski oraz oryginalną remizę strażacką i oryginalny dom żydowski. Na rynku przygrywać będzie wam żydowski kataryniarz, którego koniecznie trzeba pociągnąć za brodę, by do końca życia trzymało się Was bogactwo. A o tym, co dokładnie trzeba zrobić, by być bogatym na pewno sam Wam chętnie opowie.

Skansen podzielony jest na kilka sektorów, w których każdy znajdzie mnóstwo historii, niekiedy bardzo ciężkiej i smutnej.  Nie zabrakło tu miejsca do Łemków i Bojków. Na południowo-wschodnich terenach Polski, głównie w Beskidzie Niskim znajdują się pozostałości po kulturze, religii i historii obu tych ludów. Teren Bieszczadów od wieków po II wojnę światową był dość gęsto zaludniony przez przez wiele narodowości, tworzących różne kultury. Między innymi mieszkali tam Bojkowie. Oni sami nie używali tej nazwy, nazywając siebie Hyrniakami lub Werchowyńcami, czyli góralami. Nazwa „Bojko” powstała początkowo jako dość obraźliwe przezwisko oznaczające kogoś powolnego, zacofanego, jednak z czasem przyjęła się na stałe. Bojkowie graniczyli ze wspomnianymi wcześniej i bardziej znanymi Łemkami na zachodzie oraz z Hucułami żyjącymi na wschodzie, na terenach dzisiejszej Ukrainy.

Bojkowie mieszkali w  czyli jednobudynkowych gospodarstwach, składających się z kilku izb pod jednym dachem. Zwykle tylko jedno pomieszczenie przeznaczone było do zamieszkania przez ludzi. Była to niewielka, niska izba, w której znajdował się piec (chata była przy tym kurna, a więc izbę wypełniał dym), łóżko, ławy pod ścianami, skrzynia, stół i proste wyposażenie.

Niestety po II wojnie światowej ówczesny rząd postanowił całkowicie wysiedlić tereny zamieszkiwane przez Bojków w ramach tzw. Akcji Wisła, zakończonej w 1947 r. Niemal całkowicie zniknęło życie w tamtych terenach, wiele wsi spalono doszczętnie. Ich historia przetrwała m.in. dzięki takim miejscom jak Muzeum Budownictwa Ludowego.

Zwiedzając Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku natkniecie się także na kulturę łemkowską. Znajdziecie tu idealny przykład typowo łemkowskiej cerkwi z widocznymi wpływami budownictwa kościelnego. Cerkiew pw. Narodzenia Bogurodzicy z 1801 r. pochodzi z miejscowości Ropki (powiat gorlicki).

Charakterystyczne dla Łemkowszczyzny są chyże, czyli domy mieszkalne. Niekiedy można je jeszcze spotkać m.in. w Beskidzie Niskim. Łemkowska chyża stanowiła długi budynek (nawet do 25 m), który pod jednym dachem mieścił zarówno część mieszkalną, jak i gospodarczą i inwentarską. Szeroki był na ok. 5-7 m. Górną część budynku stanowił dość stromy dach przystosowany do warunków zimowych. Dodatkowo pod takim dachem mieściło się dużo siana na zimę dla zwierząt gospodarskich. Dachy pokrywane były gontami lub słomą.

Historia Łemków na naszych terenach jest bardzo długa, a na przestrzeni wieków wyglądała różnie. Niestety najokrutniej obszedł się z nimi XX w. i czasy II wojny światowej. Podobnie jak w przypadku Bojków, Łemkowie także zostali wysiedleni z zamieszkanych przez siebie terenów – najpierw były to wysiedlenia dobrowolne, później przymusowe. Większość trafiła na tereny Związku Radzieckiego. Ci, którzy pozostali na terenach Polski również nie mieli łatwego życia.  Rozmieszczeni i rozproszeni w województwach na tzw. ziemiach odzyskanych, jak i na północy Polski, nie byli chętnie przyjmowani przez mieszkańców, którzy niejednokrotnie Łemków utożsamiali z oprawcami z Wołynia i Małopolski Wschodniej, prawdopodobnie ze względu na podobny język, wiarę i kulturę.

Spoglądając na bojkowskie i łemkowskie domy w skansenie nie sposób było nie czuć, że to wszystko rozgrywało się nie tak dawno temu. Osoby z naszego pokolenia niekiedy nie mają pojęcia o tym rozdziale tragicznej historii.

W skansenie znajdziecie oczywiście znacznie więcej. Poznacie tradycyjne chaty mieszkalne Pogórzan Wschodnich i Zachodnich, zaznajomicie się z historią przemysłu naftowego. Sektor Pogórzan wschodnich poszczycić się może m.in. Kościołem Rzymskokatolickim z Bączala Dolnego w powiecie jasielskim z 1667 r. 

W sektorze Pogórzan zachodnich odkryjecie przepiękne wnętrza dworu ze Święcan, pochodzącego z 1861 r.

Dworowi w skansenie przywrócono pierwotny wygląd poprzez odbudowanie ganku w elewacji ogrodowej, odtworzenie kominków we wnętrzach oraz rekonstrukcję polichromii ściennej w domowej kaplicy. Na blisko 400 m² powierzchni dworu rozlokowanych jest 11 pomieszczeń mieszkalno-użytkowych i gospodarczych w układzie amfiladowym. Do dyspozycji rodziny i służby przeznaczone były pokoje: stołowy, dla dzieci, sypialnia, salon, gabinet, kancelaria, kaplica, kredens, kuchnia z sienią gospodarczą oraz spinająca całość sień główna, pełniąca funkcję reprezentacyjną i głównego węzła komunikacyjnego. Podejrzewamy, że nie jeden zwiedzający mógłby pozazdrościć wyposażenia niektórych wnętrz, które przeniesione do współczesnych domów wciąż budziłyby zachwyt.

Przeżyliśmy niesamowitą historyczną przygodę. Niczym poprzez wehikuł czasu przenieśliśmy się do Galicji, podziwiając kunszt ówczesnego zegarmistrza. Obecność w bojkowskiej chyży sprawiła, że ucieszył nas fakt obecnych domowych luksusów. Przyznamy, że zdecydowanie wolimy oglądać zwierzęta gospodarcze na zewnątrz. Już od samego wyobrażenia życia w jednym pomieszczeniu z krowami czy kurami wzbudza w nas lekkie przerażenie.

Na spragnionych i głodnych czeka Gospoda pod Białą Górą, w której znajdziecie typowe, regionalne jedzenie. Gospodę urządzono w budynku starego, drewnianego spichlerza z 1732 r. Podobno jest tu bardzo smacznie – nie możemy potwierdzić, ponieważ nie jedliśmy. W każdym razie karczma znajduje się przed wejściem na teren skansenu. Warto podkreślić, że gospoda znajduje się na Szlaku Kulinarnym Podkarpackie Smaki, który nie jest nam obcy i za każdym razem, gdy trafialiśmy na lokale gastronomiczne leżące na szlaku, to były one godne polecenia i zapamiętania. W samym skansenie znajdziecie działającą cukiernię  oraz piekarnię. 

10 Comments

  1. Sanok jest przepięknym miastem, które warto odwiedzić jeśli jedziemy w Bieszczady. Największą atrakcją jest oczywiście Muzeum Budownictwa Ludowego, ale warto też odwiedzić rynek, zamek i pooglądać obrazy Beksińskiego. Świetny artykuł z którego można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Powodzenia w dalszej pracy!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wielkie dzięki 🙂 Takie opinie motywują nas do dalszego działania 🙂 Niestety było już za późno i nie udało się oglądnąć obrazów Beksińskiego, ale jesteśmy w tamtych stronach dość często, więc na pewno nadrobimy 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz